środa, 29 kwietnia 2015

Stay Matte long lasting pressed powder Rimmel.

      Jakiś czas temu zaatakowały mnie reklamy z ogromnymi obniżkami w sieciach sklepów Rossmann i Natura dotyczącymi produktów kolorowych do makijażu. Nie broniłam się w ogóle przed tymi atakami :) Czym prędzej pobiegłam zobaczyć, co w mojej kosmetyczce jest na limicie, co mi się już znudziło, a co mogę nowego przetestować. Przypomniałam sobie przy okazji, że rok temu wyjeżdżałam akurat w góry i również kompletowałam nowe zakupy kolorówki w Rossmannie z okazji takich samych przecen 49% wartości produktu. Chciałam kupić nowy podkład na letnią aurę, bardziej lekki i o ciemniejszym odcieniu, niestety Pani obsługująca w jednym ze sklepów sieci Hebe mnie zdegustowała, gdyż nie pozwoliła mi wziąć próbki kosmetyku do małego pojemniczka do wypróbowania w domu. W takim razie się pytam, po co i czemu mają służyć testery w drogeriach?? Mam się smarować na ręce w sztucznym świetle sklepu i tak dobierać kolor podkładu? albo co gorzej smarować na nosie??
    Koniec końców kupiłam to, co już miałam sprawdzonego a co mi się kończy pomału, mianowicie puder prasowany marki Rimmel, Stay Matte w kolorze transparentnym 001 (właściwie bez koloru).


     Z pudrem tym zżyłam się bardzo od jakichś 6 lat, co prawda zmieniam raz na jakiś czas markę, ale zawsze jestem wierna matującym pudrom w kamieniu. Po nałożeniu podkładu i korektora pod oczy, zawsze jest dobrze lekko zmatowić twarz pudrem, żeby wszystkie produkty lepiej wtopiły się w skórę i twarz wyglądała nieskazitelnie.
      Puder kupiłam po przecenie, kosztował ok. 14zł. Pojemność 14g. Nalezy zużyć w ciągu 30 miesięcy od otwarcia.
    Wg zapewnień producenta, zapewnia do 5 godzin matowienia i kontroluje świecenie się skóry dzięki naturalnym minerałom. Minimalizuje widoczność porów. Zapewnia naturalne matowe krycie. Testowany dermatologicznie.


    W zestawie nie było gąbeczki, ja używam produkt za pomocą pędzla. Teraz zauważyłam wzór grawerowany na pudrze, parę lat temu nie było nic na produkcie, był płaski, prasowany.
     Bardzo lubię kosmetyki marki Rimmel, za niewygórowaną cenę można kupić fajne rzeczy, szczególnie tusze do rzęs też są całkiem niezłe.
    Puder prasowany Stay Matte używam do wykończenia makijażu. Skóra jest matowa po użyciu, mat trzyma się parę godzin, jednak w ciągu dnia warto poprawić makijaż pudrem. Skóra nie wygląda na bardzo zmatowioną, jednak się nie świeci, co mi bardzo odpowiada, gdyż nie lubię topornego matu na twarzy. Nie stosuję pudrów rozświetlających, gdyż nie chcę się świecić jak bombka od rana do wieczora. 


   Dużym plusem dla mnie jest fakt, iż nie powoduje powstawania zaskórników, jest przeznaczony do cery mieszanej/tłustej. Za taką cenę jest to jeden z najlepszych kosmetyków, jeśli nie najlepszy. Bardzo dobrze się sprawuje jako produkt do wykończenia makijażu. Wybrałam kolor transparentny, gdyż kolor podkładu jest dla mnie wystarczający, kolor pudru byłby dla mnie już przytłaczający. Polecam gorąco!




sobota, 25 kwietnia 2015

ShinyBox kwiecień 2015.

      Piszę z pewną obsuwą, z przyczyn ode mnie niezależnych, ale ważne, że piszę :)
     W poniedziałek odebrałam wiosenną paczuszkę ShinyBox, i tak mi się spodobało zielone pudełko, że zatrzymałam je sobie. Zwykle pozbywam się nadmiaru rzeczy z moich 36m2 i segreguję wszystko, co ważne, ważniejsze i najważniejsze. Reszta ginie hen hen daleko... Ale pudełko jest w dechę. A co z zawartoscią?


        W moim znalazłam 5 produktów pełnowymiarowych, plus próbkę nawilżającego kremu do twarzy z pestek winogron i olejem lawendowym, plus deser wspomagający odchudzanie (!) oraz plan diety i program treningowy on-line.
     Odżywczy żel pod prysznic Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i płatkami jaśminu marki Dove. Formuła NutriumMoisture zadba o odpowiednie nawilżenie skóry. Pojemność 250ml. Pachnie bardzo ładnie a produktów pod prysznic nigdy nie dość w mojej toaletce :)


       Glazel Visage, świetlisty cień sypki, nasycony perłowym pigmentem. Trwały, nie osypuje się, stosowany na sucho i mokro, zwiększając intensywność i trwałość odcienia. Wszelkie rudo-brązy pasują do mojej karnacji, więc z pewnością wypróbuję aplikację na mokro!


        Biolaven Organic, żel myjący do twarzy, nawilżająco odświeżający kosmetyk naturalny, skutecznie usuwa wszelkie zabrudzenia i makijaż ze skóry twarzy. Pojemność 150ml. Jestem jak najbardziej za kosmetykami naturalnymi.


         Perfect Skin kamuflaż marki Glazel Visage. Koryguje niedoskonałości cery, ujednolica jej koloryt, bardzo trwały, bardzo dobrze kryje. Potwierdzam, wypróbowałam, nigdy nie używałam korektora i jestem zadowolona z efektów, cera jest ładnie wyrównana.


       Caviariste Perlique tonik do twarzy marki Theo Marvee. Wspomaga proces naturalnego oczyszczania się i odnowy skóry, zmniejsza pory, przywraca równowagę hydro-lipidową. Zawiera ekstrakty z perły i kawioru, łagodzący d-panthenol i alantoinę, drobinki macicy perłowej rozświetlające skórę. Pojemność 200ml. Na pewno wypróbuję!


       Jeśli chodzi o dwa dodatkowe produkty, deseru wspomagającego odchudzanie nie próbowałam, i nie wiem czy to zrobię. Program treningowy on-line z pewnością zobaczę, teraz pogoda taka piękna, że wróciłam z powrotem do biegania po lesie, w okresie zimowym uskuteczniałam trening z p. Chodakowską :) 
       Podsumowując, w boxie znalazłam dwa produkty tej samej firmy, a więc jest mniej różnorodny niż inne boxy konkurencyjnych firm. Ale ważne, że są produkty naturalne :) 


niedziela, 19 kwietnia 2015

Super Power Mezo Serum anti-age Bielenda.

      Jako posiadaczka cery mieszanej z niedoskonałościami regularnie muszę się ratować produktami złuszczającymi skórę, aby zachować ją gładką i jednolitą. Oprócz peelingów stosowanych 3 razy w tygodniu, nakładam serum z kwasami na noc, co pozwala skórze się złuszczyć i zmniejszyć powstawanie zaskórników.
     Od lutego, czyli dwa miesiące, stosuję aktywne serum korygujące Super Power Mezo Serum anti-age marki Bielenda.


    Należy ono do linii Skin Clinic Professional w/w marki. Jest to zaawansowana linia profesjonalnych, mocno skoncentrowanych preparatów anti-age do pielęgnacji twarzy, których udowodniona skuteczność wynika z innowacyjnych, specjalnie opracowanych receptur inspirowanych medycyną estetyczną oraz wysokiego stężenia składników aktywnych używanych w profesjonalnych zabiegach w gabinetach kosmetycznych.


     Wg zapewnień producenta, serum skutecznie podnosi jakość skóry z niedoskonałościami-mieszanej, tłustej, błyszczącej, szarej, z rozszerzonymi porami, z przebarwieniami, z widocznymi zmianami trądzikowymi. Delikatnie eksfoliuje, skutecznie redukuje błyszczenie skóry oraz zwęża pory, rozjaśnia przebarwienia, dodaje skórze blasku. Redukuje zmarszczki, doskonale wygładza, poprawia nawilżenie i jędrność skóry.



      Serum zawiera wysoką dawkę silnie działających składników aktywnych:
Kwas migdałowy - delikatnie złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie, zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie sebum, zapobiega zatykaniu porów, rozjaśnia przebarwienia.
Kwas laktobionowy – złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża.
Witamina B3 – wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne: trądzik, zaczerwienienia i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne, posłoneczne i starcze.


      Serum kupiłam w drogerii Natura, cena ok. 27zł. Pojemność 30g. Należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. W buteleczce znajduje się pipetka, za pomocą której wyciskamy krople serum na twarz do wmasowania.


     Wygląda na to, iż produkt jest lekiem na całe zło J a jak działa? Po dwóch miesiącach używania moje spostrzeżenia są następujące:
- zużyłam mniej niż połowę produktu, stosowałam 3 razy w tygodniu na całą twarz, ok. 4 kropli.
- płynna postać serum, nie tłusta konsystencja, bardzo dobrze się wchłania i nie matowi cery, raczej ją nawilża ale nie natłuszcza
- stosuję wyłącznie na noc 3 razy w tygodniu, w początkowym okresie stosowałam codziennie, ale moja skóra była dość zaczerwieniona i przewrażliwiona w ciągu dnia
- pipetka jest bardzo wygodna, płyn nie rozlewa się z buteleczki, trzeba dość szybko wmasować w twarz bo „ucieka” po skórze
- po ok. miesiącu zauważyłam rozjaśnienie skóry, miałam kilka punktowych przebarwień i zostały one lekko rozjaśnione
- twarz jest zdecydowanie gładsza, wypryski pojawiają się bardzo rzadko, pory są mniej widoczne
-skóra po nocy jest nawilżona, ale ja stosuję na serum jeszcze krem przeciwzmarszczkowy
- zmarszczki na czole są zdecydowanie wygładzone, skóra jest dobrze nawilżona i gładsza
- skóra jest delikatnie złuszczona, dobrze potem wchłania kremy i inne produkty pielęgnacyjne
     Serum kupiłam z myślą o regularnym złuszczeniu skóry, odblokowaniu porów, oraz rozjaśnieniu skóry i dodaniu jej blasku. Produkt spełnia to wszystko. Jeśli chodzi o likwidację zmarszczek, to zauważyłam pewne oznaki wyrównania i wygładzenia cery na czole. Zapewne produkt przy dłuższym stosowaniu zwiększa swoją intensywność. Nie polecam do wrażliwych cer, ja mam mieszaną i nie mogę stosować produktu codziennie, gdyż jest zaczerwieniona. Jako produkt do walki z niedoskonałościami cery typu wypryski lub rozszerzone pory - polecam bardzo!


piątek, 17 kwietnia 2015

beGlossy Kwiecień 2015.

     Dziś odebrałam kolejną paczuszkę z kosmetykami-niespodziankami, i powiem szczerze, że tym razem bardzo mile mnie ona zaskoczyła :) po pierwsze, bardzo dobre serum do rąk, podczas gdy nie mogę ostatnio kupic odpowiedniego specyfiku na moje przesuszone dłonie. Po drugie-dodatkowy prezent w postaci szamponu i odzywki do włosów, czego nigdy nie dość w mojej toaletce! Ale po kolei.




     Paczuszka przyszła cięższa niż zwykle, a to za sprawą dwóch dodatkowych produktów-szamponu i odżywki do włosów marki Pantene Pro-v. Szampon i odżywka Intensywna Regeneracja, błyskawicznie usuwa oznaki uszkodzeń, przeznaczony do włosów słabych i zniszczonych. Szampon o pojemności 250ml, odzywka o pojemności 200ml. Ja uwielbiam stosować różne produkty do włosów, zależnie od nastroju, więc fajnie, że dołączyli do boxa oba produkty.


      Skoncentrowane serum do rąk i paznokci marki Cztery Pory Roku. Coś czuję, że to będzie hicior jak dla mnie, posiadaczki bardzo przesuszonych dłoni. Wciąż szukam idealnego kremu. Może ten taki będzie? Serum regeneruje, likwiduje szorstkość skóry, przynosi ulgę już po pierwszym użyciu (prawda), poziom nawilżenia skóry wzrasta nawet o 150%, od siebie dodam że pięknie pachnie. Tuba z pompką, pojemność 50ml. Bez parabenów i alergenów.
    Peeling nawilżający marki Naobay. Delikatnie złuszcza skórę twarzy, usuwając zanieczyszczenia oraz martwe komórki naskórka. Zawiera oliwę z oliwek, masło shea, ojej ze słodkich migdałów i ekstrakt z Gotu Kola (cokolwiek to jest) Pojemnośc 100ml. Peelingi stosuję co dwa dni, więc ten produkt przetestuję z pewnością.


       Czarna kredka do oczu Color Trend marki PostQuam. Na wielkie wyjścia :)
    Krem przeciwzmarszczkowy marki Shedor, na dzień i na noc. Wzmacnia skórę, regeneruje, przywraca blask. Zawiera recepturę z Nutrilinum, kwasem hialuronowym, mocznikiem i wit.C. Bez parabenów. Pojemność 15ml. Przyda się na pewno :)
     Pomadka do ust marki Lambre w kolorze fioletowo-różowym. To dla mnie nowość, nigdy nie miałam takiego koloru na ustach, jestem ciekawa efektu :) Szminka zawiera oleje, wit.A i E oraz składniki nawilżające.


     Tym razem box spełnił moje oczekiwania, jestem zadowolona szczególnie z serum do rąk, szamponu oraz kremu do twarzy. Can’t wait to test it!




niedziela, 12 kwietnia 2015

Laila, kotka rasy Maine Coon.

     Laila zjawiła się w moim życiu przez przypadek. Przez ogłoszenie, ale ani nie moje, ani nie ja szukałam czegokolwiek, ani tym bardziej nie miałam w głowie kotów! Czekając na windę na klatce schodowej w moim bloku, przeczytałam kartkę, że jakiemuś sąsiadowi uciekł kot rasy Maine Coon. Strasznie mnie to zaintrygowało, gdyż pierwszy raz dowiedziałam się, że rasa o takiej dziwnej nazwie w ogóle istnieje. Czym prędzej odpaliłam internet i zaczęłam czytać na temat tych kotków. Moim oczom ukazało się takie oto zdjęcie, no i się zakochałam…


     Kotka była na sprzedaż w warszawskiej hodowli Aspenville, u p. Ewy Rykowskiej. Miała 3 miesiące, kosztowała dużo, ale była śliczna i postanowiłam, że będzie moja :) To był impuls, chwila, ale jak coś mi się bardzo spodoba, to idę na całość. W niedługi czas potem zjawiłam się u p. Ewy zobaczyć kotkę i nie mogłam już wyjechać bez niej.


     Pierwsze dni to było istne szaleństwo, ja musiałam się przyzwyczaić do zwierzaka, jak i zwierzak musiał się przyzwyczaić do nowego domu i pogodzić z rozłąką z rodziną. Pamiętam, że to było dla mnie niesamowite, jak czułam kota tuż nad swoją głową gdy zasypiałam, no i oczywiście gdy się budziłam, ją widziałam pierwszą. Do tej pory kot śpi mi nad głową. Teraz to dla mnie normalka.



     Na początku ciężko znosiłam to, że kot o 5 rano boksuje mnie po twarzy, bo chce się pobawić, albo czeka na jedzenie. Zbiegało się to z porą mojego wstawania do pracy, więc kot szybko się przyzwyczaił, że zaraz wstanę. Ja nie mogłam się przyzwyczaić do jego kuksańców, i całe szczęście przeszło mu! Podrósł i zmądrzał :) Teraz nie ma boksowania, grzecznie się przymila, sadowi się na moim brzuchu, jak leżę pod kołdrą i podstawia głowę do podrapania za uszkiem, no i tak cudownie mruczy… Cały czas budzi mnie rano, jest doskonałym budzikiem i zegarynką. Raz nawet zdechł mi telefon, ale dzięki kotkowi nie spóźniłam się do pracy :)





     Jego ulubioną zabawą jest pogoń za papierkiem i aportowanie, potrafi robić takie rundy przez dłuższy czas i o każdej porze, co może dla niego jest frajdą, ale ja się cieszę, że przynajmniej biega i gubi kalorie :)


     Koty rasy Maine Coon są wspaniałymi towarzyszami człowieka, są bardzo przyjacielskie i kochane. Laila nie odstępuje mnie na krok, gdziekolwiek nie pójdę, ona idzie za mną i obserwuje, co robię. Szok! Poza tym szybko się uczą komend, bez problemu mogę ją przywołać, zaraz się zjawia. Ma swój charakterek i potrzebuje dyscypliny, bo łatwo może wejść komuś na głowę, dosłownie i w przenośni :)
     Laila obecnie ma 10 miesięcy, waży 4,5 kg, od pyszczka do końca ogona mierzy ok. 80cm. Jest po sterylizacji. To był dla mnie okropny okres, gdyż w wyniku komplikacji po nieudanej operacji o mały włos nie zdechła. Całe szczęście w Toruniu znalazłam bardzo dobrą lecznicę i została uratowana po 2 tygodniach walki. Tak bardzo się cieszę! Wybierajcie proszę dobre, sprawdzone lecznice, a jeśli z kotem jest źle, zmieńcie szybko weterynarza!
     Jeśli chodzi o pielęgnację, kot tej rasy wymaga regularnego szczotkowania, gdyż ma gęste futro, nawet na ogonie. Myję kota w sytuacjach, kiedy nagle się ubrudziła, a tak na co dzień, kot umyje się sam :) Pazury tnę 2 razy w  miesiącu, uszy czyszczę regularnie. Dobra karma to połowa sukcesu- i kot szczęśliwy i dobrze wygląda. Obecnie jestem na etapie Animonda Carny Kitten, do tego sucha karma Orijen.  Polecam sklep zooplus.pl, bardzo duży wybór karm, plus szybka przesyłka.
      A teraz kochany kotku rób z siebie gwiazdę na blogu :)








Kocham cię Kotku.


czwartek, 9 kwietnia 2015

Substiane [+] YEUX La Roche-Posay

   Skóra wokół oczu jest bardzo delikatna i wymaga dogłębnej pielęgnacji, gdyż bardzo szybko się starzeje i pojawiają się tam niespodzianki, których nie sposób się pozbyć. Wiadomo, na zmarszczki są sposoby, ale nie będzie to post o operacjach plastycznych. Najlepszym sposobem na uniknięcie owych niespodzianek w młodym wieku, jest odpowiednia pielęgnacja w postaci kremów. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, iż moja skóra nie miała żadnych „wiekowych” problemów do ok. 32 roku życia, ale mój błąd, o którym teraz mogę powiedzieć, jest taki, iż nie stosowałam żadnych kremów pod oczy, jedynie krem uniwersalny na całą twarz. Teraz jestem ogromną zwolenniczką walki zawczasu ze zmarszczkami i stosowaniem zasady: lepiej zapobiegać, niż leczyć.
     Nie znaczy to, że teraz wyglądam jak własna babcia, ale żałuję, że nie wklepywałam nic pod oczy, dopiero po 30tce zmieniłam nawyki.
    Obecnie stosuję krem pod oczy Substiane [+] marki La Roche-Posay.


     Wskazaniem do stosowania jest wiotczenie skóry w okolicach oczu oraz opuchnięcia. Zawiera połączenie LINACTYLu oraz PRO-XYLANE, wyjątkowego kompleksu odbudowującego, który działa na skórę właściwą, aby aktywować komórki podporowe skóry.
   Wg zapewnień producenta, krem zawiera bogatą, zapewniającą intensywny komfort formułę.  W efekcie skóra wokół oczu dzień po dniu staje się widocznie wypełniona, jest wyraźnie ujędrniona a opuchnięcia zredukowane.
   Krem należy nakładać na kontur oczu rano i/lub wieczorem, delikatnie wklepując w skórę dla natychmiastowego wygładzenia. Bez zapachu. Testowany pod kontrolą okulistyczną. Odpowiedni dla wrażliwych oczu i osób noszących szkła kontaktowe, czyli dla mnie w sam raz J


    Krem kupiłam w aptece internetowej Remedium S.J., koszt 87,62zł. Pojemność 15ml, należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Wyprodukowano we Francji. 
  Jako prezent dostałam próbkę kremu na noc Siquens DermoProfessionnel Renovation - wypróbowałam i jestem mega zadowolona! Jest bardzo lekki, rewelacyjnie się wchłania i rano buzia wygląda na wypoczętą i jest wygładzona.


     Krem pod oczy Substiane [+] stosuję rano przez ok. dwa miesiące i moje spostrzeżenia są następujące.
- konsystencja bardziej kremowa niż żelowa
- dobrze się wchłania, pod makijaż jak najbardziej się nadaje
- nie pozostawia smug, po wklepaniu palcami jest niewidoczny
- zmarszczki są widocznie mniejsze, skóra jest dobrze napięta i wygładzona
- opuchlizny w ogóle nie ma po zastosowaniu kremu, jest totalnie zredukowana
- nie podrażnia oczu, co jest dla mnie bardzo istotne, ponieważ używam soczewek kontaktowych i mam wrażliwe oczy
- mam wrażenie że szybko kremu ubywa, ale też dużo go nie ma w pojemniczku, 15ml to dość mało
- nie posiada środków zapachowych a więc jest neutralny dla nosa, dla mnie to duży plus
- po dwóch miesiącach stosowania drobne zmarszczki się spłyciły i skóra wokół oczu wygląda bardzo dobrze, zdecydowanie lepiej niż wcześniej
   Reasumując, jestem zadowolona z zakupu, zmarszczki są niewidoczne a o to przecież mi chodziło. Nie mam ich głębokich jeszcze, więc na tym etapie mogę polecić krem. Skóra wokół oczu wygląda na wypoczętą i dobrze wygładzoną. Prawdopodobnie będę go stosować również na noc, żeby zobaczyć dalsze efekty.


sobota, 4 kwietnia 2015

Pomarańczowe muffiny.

       W ten piękny, słoneczny i zarazem deszczowo-śnieżny przeddzień Wielkanocy witam serdecznie! Nadeszła wiosna i zarazem wielkie zmiany u mnie, niespodziewane, ale złapałam byka za rogi (a może barana świątecznego) i stanęłam na nogi. Lubie jak rzeczy się dzieją, ale raczej te kontrolowane, szkoda że nie na wszystko mamy wpływ. no LOL! no pasaran!
        W kuchni dziś u mnie się dzieje, zamieniłam Toruń na Ostródę i włażę w paradę mojej mamie :) jest to przedświąteczna krzątanina, bardzo twórcza i pachnąca :) bitwa o piekarnik zakończona sukcesem, moje ulubione słodkości wyszły same z siebie i foremek, i zjem je wszystkie! Szybkie pieczenie, czyli Mufiny, które uwielbiam w różnych smakach :) tym razem pomarańczowe.


Składniki:
starta skórka z pomarańczy
300g mąki
150g cukru
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
opakowanie cukru waniliowego
2 jajka
250ml kefiru
180g jogurtu naturalnego
125g roztopionej margaryny
kilka kostek gorzkiej czekolady

      Do miski przesiewam mąkę razem z proszkiem do pieczenia, mieszam, dodaje cukier, sól, skórkę z pomarańczy i cukier waniliowy. 


      Do drugiej miski dodaję jajka, mieszam z kefirem i jogurtem oraz roztopioną i ostudzoną margaryną.


     Zawartość drugiej miski wlewam do pierwszej z sypkimi składnikami, mieszam delikatnie, ciasto jest lekko grudkowate.


    Ciasto wkładam do foremek i wkładam do nagrzanego piekarnika (190 stopni), piekę przez 20 minut.


    Po wyjęciu z piekarnika i ostygnięciu mufiny polewam roztopioną czekoladą. A robię ją tak: kawałki czekolady wkładam do garnuszka a garnuszek do większego, w którym gotuje się woda. Czekolada bardzo łatwo i szybko się roztapia.




      Smacznego!
Zdrowych i pogodnych Świąt, udanej polewki w poniedziałek :)